Rozdział 10 : Tęsknię


Pamiętam jak przez mgłę jak krzyczałam i szlochałam w jego ramionach, gdy mojego najlepszego przyjaciela zapinali w czarnym worku. Pamiętam, ze po pogrzebie nie byłam w stanie spojrzeć w oczy jego rodzicom. Miałam się nim opiekować. Nie mogłam znieść widoku Starka i swojego odbicia w lusterku. Nawet nie starałam się udawać, że wszystko jest w porządku, bo nie było. Co noc płakałam w poduszkę i pragnęłam by on wrócił, bym mogła zobaczyć jego uśmiech. Ostatnio oddaliłam się od niego i tak bardzo tego żałuje. Poczucie winy i straty zabijało mnie od środka.
Czemu mi to zrobiłeś Dam? - Spytałam cicho siedząc na jego grobie zalana łzami, w świetle dziesiątek zniczy. - Czemu, chciałeś mnie w ten sposób skrzywdzić? Dlaczego odszedłeś?! - Była noc, jednak nie czułam strachu. Rozpacz przesłaniała wszystko inne. Usłyszałam szum. Obejrzałam się, ale niczego nie dostrzegłam. Poczułam czyjś oddech na szyi, wrzasnęłam zrywając się na równe nogi.
Shhh. Nie krzycz. To ja.
Stark. Czego chcesz?
Szukałem cie, ale nie było cie w domu, więc uznałem...
Że znajdziesz mnie tu.
I się nie myliłem.
Zostaw mnie samą. To przez ciebie go nie ma.
Olivia, wiesz, że to nie prawda. Może nie znałem go tyle co ty, ale jego śmierć też mnie zabolała.
Ja tak za nim tęsknię. - Wziął mnie w ramiona i mocno przytulił.
Wiem, ja też tęsknię, ale on nie wróci, mimo wylanych łez.
Wiem. - Usiadł na ławce ze mną na kolanach. - Stark przepraszam cie.
Nie przepraszaj. - Milczeliśmy chwile, ale nie była to nie przyjemna cisza, była raczej kojąca. Po kilku chwilach odezwał się brązowooki. - Wiesz, tak naprawdę mam na imię Liam. - Coś zaświtało mi w głowie, jednak nie mogłam sobie przypomnieć co mówi mi to imię. - Kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że jetem adoptowany. To był dla mnie wielki szok. Strasznie gniewałem się na rodziców, że mi nie powiedzieli. Prawdę musiałem odkryć sam. Nie wiedzieli nic o moich biologicznych rodzicach, powiedzieli mi tylko, z którego domu dziecka jestem. Pojechałem tam. Dowiedziałem się, że rodzice nie żyją, ale mam brata. - Chwila, chwila. Zaczęłam wszystko układać sobie w głowie. - Nie został adoptowany i nie wiedzieli gdzie się znajduje. Podali mi adres gdzie ię urodziłem i tak znalazłem się tu.
To nie możliwe. - Szepnęłam wstając.
Ale co? - Spytał zdziwiony.
Mój były. Kasiel. On wychował się w domu dziecka, jego rodzice nie żyją i ma brata. Liama, to ty!
Jesteś pewna?
Tak! Jesteś do niego podobny, ale nawet nie pomyślałam że...
Byłem tak blisko niego, a teraz znów nie wiem gdzie jest.
To jest trochę dziwne.
Tak. Bracia zakochani w tej samej... - Nie skończył zdając sobie sprawę z tego co mówi.
Co? - Zacisnął powieki i uśmiechnął się blado.
Zakochałem się w tobie.
Nie, nie...
Nic na to nie poradzę. Nie powinnaś być zdziwiona, w końcu jesteś śliczna mądra. Nie trudno było się zakochać.
Ale jak to... - Reszta słów utonęła, w pocałunku, który mi ofiarował. Zesztywniałam ze zdziwienia, ale zaraz odwzajemniłam pocałunek. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo brakuje mi czyjejś czułości. Lima przyciągnął mnie bliżej siebie i opadł na ławkę. Rękami gładził mnie po plecach i włosach. Zamknęłam oczy. Ciągle odpychałam myśl jaki jest podobny do Kasiela, że mógłby go zastąpić. Mimo że była to prawda nie chciałam w nią uwierzyć. Ręce Starka powędrowały pod bluzkę.
Nie tu. - Szepnęłam z wargami na jego ustach. Wstał i ponaciągał mnie za rękę




2 komentarze:

Szukaj na tym blogu