Rozdział 13 : Zbyt trudny wybór

Zabrał mnie nad jezioro, na trawie leżał kocyk, na kocyku koszyk wypełniony jedzeniem, a wokoło porozstawiane były świece.  Postarał się.
- Podoba ci się?
-Jest cudownie. - powiedziałam i włożyłam do ust białe winogrono. Kas podał mi lampkę wina, którego upiłam łyk. Było słodkie i pyszne. - Rozmawiałeś z Liame'm? - Kiwnął głową.
- Z początku było dosyć niezręcznie, ale w końcu znaleźliśmy wspólny język.
-Cieszę się.
-Uwierz mi ja też. - Pochylił się nade mną i pocałował namiętnie. - Powiedział, że cię lubi.
-Też go lubię. - Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
- Wiesz o co mi chodzi.
- Wiem. - Westchnęłam. - ale nie chcę o tym mówić.
- Ty też go lubisz, w taki sposób?
-Nie wiem. -Zamknęłam oczy. -  Jesteśmy sobie bliscy.
- Jak bardzo? - Wzięłam głęboki wdech.
- Spaliśmy ze sobą. - Poczułam jak jego ciało sztywnieje. Otworzyłam oczy.
- Czyli jesteście razem? - Pokręciłam przecząco głową.
- To, to zdarzyło się tylko raz. - Jego oddech delikatnie przyśpieszył. - Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Miałaś do tego prawo. Nadal masz..
- Ale nie chce tego. Chce ciebie. - Jego wargi zadrżały. Uśmiechnął się delikatnie i mnie pocałował. Wprawdzie nie byłam pewna tych słów, ale nie zamierzałam się tym przejmować. Nie teraz, kiedy Kasiel był blisko. Podniósł skrawek mojej koszulki do góry.
- Chcesz mnie. - Zamruczał.
-Tak. - Zaśmiałam się i odpięłam guzik od jego spodni. - A ty mnie?
- Jeszcze pytasz? - Jego oddech łaskotał moją skórę. - Pragnę cie od chwili, w której cie ujrzałem. - Uśmiechnęłam się łobuzersko i zaczęłam go całować.


***

Było inaczej niż ze Starkiem, ale także przyjemnie, a nawet bardziej. Seks na kocyku nad jeziorem, pobił na głowę ten w ciasnym sportowym aucie. Czułam się winna. Nie tylko dlatego, że spałam z Kasielem, mimo że lubiłam Starka i na odwrót, ale także, dlatego że nie myślałam już tak intensywnie o Damienie, że chyba potrafiłam już pogodzić się z jego śmiercią.. Głowę trzymałam na nagim torsie czarnowłosego, który spał, głęboko oddychając. Teraz, gdy leżałam w tej ciszy, sumienie nie dawało mi spokoju. Nie wiedziałam co z tym wszystkim  zrobić. Przecież nie mogłam grać na dwa fronty. Nie jestem taka, ale wybór jest taki trudny. Przyszłość z Kasielem była niepewna, a do Starka nie czułam tego, co do jego brata. Mój wybór na pewno, także skomplikuje ich relacje. Najłatwiej byłoby pójść w stronę Damiena. Nie. Nigdy bym tego nie zrobiła. Nie jestem, aż tak zdesperowana. Chyba. Poderwałam się do góry i założyłam ubranie. Nie mogłam o tym myśleć, to wszystko doprowadzało mnie do szaleństwa. Kas otworzył powoli oczy.
-Odwieź mnie do domu.
- Co się stało? - Oparł się na łokciach i spojrzał na mnie czujnym wzrokiem.
- Po prostu odwieź.
- Najpierw powiedz co się stało.
-Nic.
-Przecież widzę.
-Tak nie może być.
- Ale co? - Nie odpowiedziałam, tylko wsiadłam do auta. Przecież nie mogłam z nim o tym porozmawiać. To było by niedorzeczne.  Po chwili Kasiel siedział obok mnie. Wyciągnął rękę w moją stronę, ale odsunęłam się. Ból przemknął, przez jego twarz. Nic nie mówiąc odpalił samochód i ruszył.

Zatrzymałem się pod jej domem. Patrzyła się przed siebie, ale nie wysiadła.
-Kas, ja...
-Nie. - Przerwałem jej zbyt szorstkim głosem.- Ja, wiem. Wszystko rozumiem. - Dodałem łagodniej, zerkając na nią. - Ty, ty i Liam. Wy... On pomógł ci przejść te wszystkie trudne chwile, kiedy mnie nie było. Nie mam pretensji, ani nie jestem zły, że się do siebie zbliżyliście. No chyba, że na siebie. To wszystko moja wina. Gdyby nie ja, nie musiałabyś teraz wybierać. - Łzy stanęły w oczach Olivii.
- Ale... - Pokręciłem głową, przykładając palec do je ust.
- Nie zaprzeczaj, bo to prawda. - Otarłem kciukiem słoną krople, spływającą po jej policzku. Pohamowałem chęć by ją pocałować. Pochyliłem się i otworzyłem drzwi z jej strony. - Niedługo się zobaczymy. - Widziałem, że toczy, że sobą walkę, ale jednak po chwili wysiadła, nic nie mówiąc. Wiedziałem, że teraz będzie się zadręczać, którego z nas woli, a najgorsze było to, że jesteśmy braćmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu